DANE
   HISTORIA
   LUDZIE
   JĘZYK
   KUCHNIA
   TURYSTYKA
   KSIĄŻKI
   FAQ
   SONDA
   INNE STRONY
   WIADOMOŚCI
   ARTYKUŁY
   KAWIARENKA
INNE
   O AUTORZE
 

Jak to z odkryciem Islandii było

Za oficjalnego odkrywcę Grenlandii uznawany jest norweski banita, Eryk Þorvaldsson, zwany Rudym. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, że nie był on ani pierwszym Europejczykiem, który ujrzał brzegi tej wyspy, ani pierwszym, który postawił na niej swoją stopę. W rzeczywistości, kwestia odkrycia Grenlandii nie jest wcale tak oczywista, jak by się to mogło wydawać.
Zacznijmy od tego, że ta największa na świecie wyspa była od bardzo dawnych czasów zamieszkana przez ludy pochodzenia amerykańskiego (Eskimosów). Najstarsze ślady obecności ludzkiej na wyspie pochodzą z trzeciego tysiąclecia przed narodzeniem Chrystusa, przy czym wydaje się, że Grenlandia była zasiedlana falami. Na podstawie znalezisk archeologicznych uczeni wyróżnili co najmniej pięć form kulturowych, których przedstawiciele kolejno pokonywali cieśninę Davisa, oddzielającą Grenlandię od kanadyjskiej Arktyki i kolonizowali przybrzeżne obszary wyspy, wypierając z nich swoich poprzedników. W czasie, gdy Eryk Rudy zakładał kolonię na zachodnim wybrzeżu, na wschodnich i północnych brzegach Grenlandii dożywali swych dni ostatni przedstawiciele tzw. kultury Dorset, której awangarda pojawiła się na wyspie już na 800 lat przed naszą erą. Islandzka Saga o ludziach z zatoki (Flóamanna Saga) zawiera, być może, echa spotkania Islandczyków z Eskimosami. Wydarzenia tam opisane toczą się ok. roku tysięcznego. Otóż jej bohater, Þorgils Orrabeinfostre, przedzierał się wraz z towarzyszami przez trzy lata do zamieszkałych rejonów Grenlandii, po tym jak jego statek rozbił się na wschodnim wybrzeżu wyspy. Podczas tej swoistej odysei napotkali oni małych, brzydkich ludzi, których nazwali wiedźmami. Opis ten zadziwiająco odpowiada opisom Eskimosów w późniejszych tekstach islandzkich. Również Eryk Rudy, badając rozbudowaną linię brzegową Grenlandii, znalazł pozostałości zabudowań i skórzanych łodzi, z czego wywnioskowano później (taki przekaz zawiera Saga o Islandczykach, powstała w XII wieku), że zamieszkiwali tam ci sami ludzie, których spotkano w Winlandii (Ameryce) i których nazywano skrelingami (isl. skrælingjar).

W połowie IX wieku Normanowie odkryli Islandię. W krótkim czasie wyspa ta zaludniła się uchodźcami z Norwegii, gdzie król Harald Pięknowłosy, realizując swój program zjednoczenia kraju, skutecznie zniechęcał lokalnych książąt i możnowładców do pozostania w jego królestwie. Przez cały X wiek setki statków krążyły wokół Islandii. Osadnicy, kupcy i piraci penetrowali przybrzeżne wody i zapuszczali się daleko w morze w poszukiwaniu bezpiecznych szlaków. Teraz było już tylko kwestią czasu, kiedy któryś ze statków dotrze w końcu do wybrzeży grenlandzkich.
Ten czas nastąpił na początku X wieku. Za pierwszego Normana, który ujrzał brzegi Grenlandii średniowieczne źródła uznają niejakiego Gunnbjörna Úlfssona (lub Úlf-Krákusona; przydomek ojca Gunnbjörna, kráka oznacza wronę). Niestety, na temat samego Gunnbjörna źródła milczą. Wszystko, co wiemy o nim, wynika z informacji na temat jego brata i synów, którzy osiedlili się na Islandii i z tego powodu wzmianki o nich zostały zawarte w Landnámabók. Fakt, że nie jest on wymieniany jako jeden z uczestników landnámu, sugeruje, że Gunnbjörn nie osiedlił się na Islandii. Z pewnością był Norwegiem, bo z Norwegii przypłynęli na Islandię jego brat, Grimkell i synowie – Gunnsteinn i Halldór. Bardzo możliwe, że Gunnbjörn wybrał się z wizytą do swojego brata i synów, i dzięki tej jedynej podróży do Islandii przeszedł do historii odkryć geograficznych.
W czasie owej podróży na Islandię Gunnbjörn został zniesiony przez burzę na nieznane akweny północnego Atlantyku. Gdy sztorm ucichł zobaczył on na zachodzie nieznany ląd. Nie wylądował jednak na nim, prawdopodobnie z obawy przed rozbiciem statku. Sądząc z nazwy, jaką nadał temu lądowi – Szkiery Gunnbjörna (Gunnbjarnarsker) – dotarł do małych wysepek leżących przed głównym lądem. Taki opis wydarzeń zgodnie podają Saga o Eryku Rudym (Eiriks Saga Rauða) oraz Landnámabók. Postać Gunnbjörna Ulf-Krakussona jest w Landnámabók na stałe związana z faktem odkrycia Szkierów. W każdym miejscu, w którym wzmiankowane jest jego imię (a jest ono wymienione 3 razy: przy okazji opisu dziejów jego dwóch synów i brata oraz w chwili odpłynięcia Eryka Rudego z Islandii) występuje wtręt: Gunnbjörn, który odkrył Szkiery Gunnbjörna. Nic więcej na temat podróży Gunnbjörna nam nie wiadomo, ale z kontekstu opowieści wynika jasno, że Gunnbjörn ograniczył się do stwierdzenia faktu istnienia lądu i nie zbadawszy go dokładniej, tego samego lata dopłynął do Islandii.

Trudno dociec, co tak naprawdę odkrył ten dzielny Norweg. Z faktu, że Szkiery Gunnbjörna znajdowały się na zachód od Islandii (dobitnie mówi o tym Eryk Rudy, kiedy odpływa z Islandii po skazującym go na banicję wyroku – Eiriks Saga Rauða), wynika, że chodzi o jakieś wysepki u wschodnich wybrzeży Grenlandii. Innego lądu po prostu w tych okolicach nie ma. Historycy skłaniają się najczęściej ku hipotezie, że Gunnbjörn dotarł w okolice dzisiejszego fiordu Angmagssalik na wschodzie wyspy, lecz nie da się tego z całą pewnością ustalić.
Co do daty tej podróży również skazani jesteśmy na domysły. Jedyne, co można wydedukować ze skromnych zapisków w sagach, to fakt, że musiała ona nastąpić gdzieś po roku 910 (wynika to jedynie z danych genealogicznych), a przed 980. I znowu większość historyków uważa, że zdarzenie to nastąpiło około roku 920. Kiedy to było dokładnie, zapewne nigdy już się nie dowiemy.

Odkrycie Gunnbjörna nie wywołało większego poruszenia wśród Islandczyków. Wszak odkryty przez niego ląd był tylko pokrytymi lodem wysepkami. Za to na Islandii ziemi było wtedy pod dostatkiem. Wystarczy powiedzieć, że Ingólf Arnarsson, pierwszy osadnik, był właścicielem kilkuset (!) kilometrów kwadratowych najbardziej urodzajnej ziemi w okolicy dzisiejszego Reykjavíku, nie mówiąc o górach i polach lawy.

Dopiero około 970 roku sagi poświadczają wyprawę mającą na celu zbadanie Szkierów Gunnbjörna. Jej inicjatorem był krewny żony Eryka Rudego, Snæbjörn Galti (Wieprz), który po wykonaniu rodowej zemsty na mordercy swej siostry stryjecznej uszedł z Islandii 
z obawy przed odwetem rodziny zamordowanego. Wyprawa nie miała charakteru osadniczego – na pokładzie statku nie było krów, owiec czy kóz, a bez tych zwierząt nie można było myśleć o osiedleniu się na nieznanym lądzie. Godnym uwagi wydaje się być fakt, że Snæbjörn zabrał ze sobą żonę – rzadki to przypadek udziału kobiet w wyprawach odkrywczych, aczkolwiek jej udział trudno nazwać dobrowolnym. Co do przebiegu żeglugi, Landnámabók stwierdza krótko: Popłynęli szukać Szkierów Gunnbjörna i znaleźli ląd. Ponieważ żeglarze popłynęli w poszukiwaniu Szkierów, logiczne jest, że skierowali się na zachód, a to musiało ich zaprowadzić do wschodniego wybrzeża Grenlandii. Wyprawa Snæbjörna zakończyła się dla niego tragicznie (zresztą z uczestników tylko dwóch przeżyło powrót na Islandię – pozostali padli ofiarą rodowej wendetty), ponieważ w trakcie spędzania zimy na wyspie doszło między dwiema jej grupami do śmiertelnej kłótni.

Z naszego punktu widzenia istotne jest to, że wyprawa ta miała, oprócz zasadniczego celu, jakim było zniknięcie z oczu wrogom, również cele handlowe. Mianowicie jej uczestnicy spodziewali się znaleźć (i znaleźli) tam znakomite tereny łowieckie. Wzmianka o tym, że w powrotnej drodze dopłynęli do północnej Norwegii świadczyć może, że zamierzali zyskownie sprzedać plon swojego prawie rocznego pobytu na wyspie. W tej opowieści nie ma już mowy o Szkierach czy wysepkach (dlatego trudno stwierdzić, czy Snæbjörn dotarł istotnie w to samo miejsce, co Gunnbjörn), lecz pojawia się staroislandzkie słowo lanð, zarezerwowane tylko dla lądu kontynentalnego lub dużych wysp, np. Islandii. Mniejsze wyspy zwane były ey (w liczbie mnogiej eyjar), a całkiem małe właśnie sker.

Dokładna analiza tekstu sagi wskazuje, że członkowie wyprawy Snæbjörna zimowali na wschodnim wybrzeżu Grenlandii. Pozwoliło im to na bardzo dokładne zbadanie rozległych obszarów sąsiadujących z miejscem ich bazy zimowej. Jako ciekawostkę można potraktować wzmiankę o znalezieniu przez jednego z towarzyszy Snæbjörna skarbu w kurhanie, co więcej, najprawdopodobniej skarbu normańskiego. Świadczyłoby to o tym, że wschodnie brzegi Grenlandii były już wcześniej odwiedzane przez bezimiennych Normanów (być może Grenlandia służyła za kryjówkę piratów-wikingów lub miejsce, gdzie przechowywali oni swe łupy), jednakże żadne informacje o tych podróżach nie przedostały się do tradycji islandzkiej.

Prawdopodobnie opowieść pozostałych przy życiu uczestników wyprawy zwróciła uwagę na wielki nieznany ląd na zachodzie, który co prawda, nie mógł zaoferować korzystnych warunków dla osadnictwa, jednak mógł być wykorzystywany jako źródło cennych skór i futer oraz ryb. Warunki klimatyczne na wyspie nie były zbyt surowe i umożliwiały bezpieczne przezimowanie. Więcej nawet, w opisie przygód Snæbjörna spotykamy i taką informację, że na przełomie lutego i marca panowały tam dodatnie temperatury. To zaś nieczęsto zdarzało się wówczas na Islandii (pamiętajmy, że nazwa tej wyspy zrodziła się wiosną – fiord, który widział Floki był wypełniony lodem). Tak atrakcyjny ląd nie mógł długo czekać na swojego kolejnego, właściwego odkrywcę.

Dopiero bowiem trzyletnia, wszechstronna eksploracja Grenlandii przez Eryka Rudego otworzyła możliwość kolonizacji tej wielkiej wyspy. Możliwość, z której skwapliwie skorzystali przedsiębiorczy Islandczycy. Warto opisać dokładniej okoliczności niesłychanej kariery Eryka Rudego, który z awanturniczego banity stał się przywódcą świetnie prosperującego państwa.

Piotr Sobczyński